Co mają wspólnego dyski komputerów, dyski zewnętrzne, płyty CD, pamięć telefonu i karta SD? Żadne z tych miejsc nie jest wystarczająco niezawodne, by powierzyć mu swoje zdjęcia i wspomnienia.
Jest wiosna kilka lat temu. Po latach wahań postanawiam w końcu założyć album na zdjęcia typu Project Life®. W takim albumie fotografie przechowuje się w koszulkach wpiętych do albumu-segregatora. Obok zdjęć wkłada się karty z ozdobami albo opisy fotografowanych scen.
Pierwszy element potrzebny do przygotowania takiego albumu to odbitki, więc zadowolona podpinam do komputera dysk z rodzinnymi zdjęciami, szukam zdjęć z jednego z rodzinnych zdarzeń i… nie znajduję ich.
Zdziwiona szukam zdjęć, które robiłam córce od urodzenia co miesiąc przez 2 lata… nie ma. Robi mi się zimno. Szukam więc jeszcze kilku serii zdjęć z konkretnych wydarzeń i nic. Gdzie są moje zdjęcia? Czy ja właśnie straciłam wszystkie zdjęcia?
Chyba przyszedł czas zapłacić za za olewanie backupów. Zgodnie ze starą maksymą:
Ludzie dzielą się na tych, którzy robią kopie zapasowe, i tych, którzy będą je robić.
Zawsze może być gorzej
Na domiar złego gdzieś w połowie poprzedniego roku zmieniłam telefon na nowy i nie sprawdziłam, czy mam włączone automatyczne przesyłanie zdjęć do Zdjęć Google.
Wiesz, kiedy zorientowałam się, że mój telefon nie robił kopii zapasowych? Kiedy pół roku później mój nowy telefon wypadł mi z rąk na metalowe schody ruchome i rozbił się tak, że ekran przestał istnieć, a sam telefon doznał poważnych uszkodzeń.
Zdjęcia były w pamięci telefonu, a nie na karcie SD, więc bez ekranu właściwie przestały istnieć. Czasami można odzyskać dane ze zniszczonego telefonu, ale w moim przypadku okazało się, że byłby to bardzo drogi proces bez gwarancji, że odzyskam cokolwiek.
Organizacyjna katastrofa, czyli wszystkie moje zdjęcia w nieładzie
Na tym etapie byłam absolutnie przerażona, że kilka lat w zdjęciach zniknęło z mojego życia. Zawsze byłam dobrze zorganizowana. Nawet bardzo dobrze. Plik w Excelu, który stworzyliśmy z mężem do zarządzania ślubem i weselem (w jego przypadku zdalnie) najpierw wywoływał uśmiechy, a potem pomógł co najmniej kilku znajomym. Mieliśmy plik w Excelu do przygotowania wyprawki dla dziecka, a każde większe działanie miało swoją listę, plan i rutyny. Zdjęcia miały swój osobny dysk USB i były podzielone na foldery z oznaczeniem lat i poszczególnych wydarzeń z naszego życia.
Dziecko = chaos w zdjęciach?
Ale to było przed życiową rewolucją. Zanim urodziła się moja córka byłam przekonana, że po jej urodzeniu stworzę najlepszy kurs uczący mamy zarządzania zadaniami sobą w czasie. Oczyma wyobraźni widziałam, że na macierzyńskim będę miała mnóstwo czasu i z dzieckiem leżącym i gaworzącym radośnie obok mnie napiszę kurs i będę szkolić inne mamy z tego, jak świetnie radzić sobie w życiu z dzieckiem.
Jak się domyślasz, życie mnie solidnie wyśmiało. Córka przewróciła mi świat do góry nogami, a moja uporządkowana codzienność legła w gruzach. Wszystkie dobre nawyki poszły precz, te związane z porządkowaniem zdjęć również.
Kiedy naprędce robiliśmy miejsce na lustrzance przed jakimś wyjazdem, kończyło mi się miejsce w telefonie i w podobnych sytuacjach na szybko tworzyliśmy folder z tytułem w stylu „komóra Weroniki lipiec 18”, „zrzut lustrzanka 123” i zapisywaliśmy na tym komputerze, który akurat był pod ręką. Tym sposobem foldery ze zdjęciami znalazły się na 4 komputerach, Dysku Google moim i męża i… w sumie nie wiadomo gdzie. Są zdjęcia, które wiem, że zrobiłam, ale ich nigdy nie znalazłam.
Jest nadzieja
Zdjęcia są dla mnie ważne i nie wyobrażam sobie bez nich życia. Pomagają mi lepiej zapamiętywać różne wspomnienia, a potem łatwo do nich wracać. Dlatego nie poddałam się. Nie tylko uporządkowałam moją rodzinną kolekcję, ale zaczęłam jeszcze bardziej pilnować wywoływania zdjęć – zamawiam odbitki online i tworzę albumy ze zdjęciami i fotoksiążki. Jestem znowu w stanie powiedzieć, że mam na to swoje sposoby i potrafię dbać o zdjęcia.
Nie pozostałam jednak na etapie amatorki pełniącej pieczę nad rodzinną kolekcją, a zapisałam się do organizacji The Photo Managers, przeszłam w niej mnóstwo szkoleń i zostałam certyfikowaną photo managerką. Pierwszą i jedyną w Polsce.
Chcesz ogarnąć swoje zdjęcia?
Jak widzisz, sprawa nie jest beznadziejna. Ty również możesz sobie poradzić z uporządkowaniem zdjęć.
Chcesz dowiedzieć się jak? Kliknij w banner poniżej.