Z mojego domu mam widok na grecki krajobraz skąpany w zachodzącym słońcu. Widzę też niesamowity, zielony kolor tureckiego jeziora. Uwielbiam w kapciach zaglądać do tej małej cerkwi, w której 10 lat temu wzięłam ślub. Pytasz, gdzie niby takie widoki? A w Gdańsku 🙂
PLUMKANIE BUZUKI
Dostałam ostatnio od znajomej w podziękowaniu butelkę importowanej, białej retsiny – charakterystycznego wina greckiego wyrabianego z dodatkiem żywicy sosny. Pierwsze moje skojarzenie – powiew ciepłego, greckiego powietrza i widok zachodzącego słońca odbijającego się w morzu. I to charakterystyczne plumkanie buzuki w tle. W Polsce środek zimy, a na dodatek pandemia COVID-19, więc szans na podróż do Grecji brak. Ale przecież mam mój ukochany wehikuł czasu – zdjęcia.
WIEM, GDZIE SĄ MOJE ZDJĘCIA
Dokładnie wiedziałam, gdzie są wszystkie moje zdjęcia z Grecji, więc zamiast nerwowo ich szukać, mogłam spędzić chwilę przy greckiej muzyce, retsinie i zdjęciach. Zachwycić się zachodzącym słońcem, kolorem wody i przypomnieć sobie najlepszą hotelową ekipę animacyjną, jaką dane było mi spotkać. Po potężnych porządkach w zdjęciach, jakie przeprowadziłam jakiś czas temu, mam spokój i przestrzeń na tworzenie albumów ze wspomnieniami. Mogę nie wiedzieć, gdzie położyłam różne rzeczy (choć moi współlokatorzy pewnie przewrócą oczami, że to się rzadko zdarza ;)), ale zdjęcia i aparat muszą być na swoich miejscach. Jeśli chcesz przeczytać więcej, mam tu artykuł „Po co porządkować zdjęcia”.
MAMO, A PAMIĘTASZ JAK…?
Ostatnio córka zapytała mnie o jakieś wydarzenie z 2019 roku. Sięgnęłam więc po album i znalazłam zdjęcie. Porozmawiałyśmy chwilę o nim razem, a kolejne kilkanaście minut córka oglądała album sama. Co jakiś czas słyszałam okrzyki radości albo zdziwienia, że o danej chwili już nie pamiętała. Właśnie za to uwielbiam albumy – na dyskach zmieści nam się całe multum zdjęć i filmów, ale kiedy mamy kilka-kilkanaście minut to album jest tym bardziej dostępnym oknem na świat wspomnień. Otwierasz, oglądasz, możesz na chwilę zostawić i wrócić. Nie wiem jak Twój komputer, ale mój zwykle zdąży się wyłączyć zanim wrócę do przeglądania zdjęć. Kiedy go ponownie odpalę – to zapominam, że przecież oglądałam zdjęcia i biorę się za załatwianie domowych zadań.
PO CO CI AŻ TYLE ALBUMÓW
Aktywnie prowadzę w tej chwili kilka albumów. Każdy z nich ma swój cel i każdy ma tu na blogu swoją osobną kategorię:
-
- rodzinny album roczny w formie Project Life® / pocket scrapbooking: tutaj zbieram zdjęcia z całego roku, rodzinne historie, powiedzonka i żarty;
-
- kronika z pandemii COVID-19: w planach miałam dodanie kilku stron na temat pandemii w albumie rocznym, ale dość szybko zorientowałam się, że ta historia tak szybko się nie skończy – prowadzę go również w albumie-segregatorze, więc mogę swobodnie dokładać i przekładać strony wraz z rozwojem sytuacji;
-
- album na projekt OLW – One Little Word®: album na projekt autorstwa Ali Edwards, który jest zapisem mojej pracy rozwojowej na słowem wybranym na 2021 rok;
-
- grudniownik zwany w anglojęzycznym świecie December Daily®: od 2020 mam osobny album na wspomnienia z grudnia – album specyficzny, bo turbo kreatywny i bardzo pracochłonny, ale za to poligon doświadczalny na nowe rozwiązania scrapbookingowe;
-
- album Me, myself & I: album z moimi historiami, przemyśleniami i wspomnieniami, które chcę mieć osobno od głównego, rodzinnego albumu.
MATERIAŁY I NARZĘDZIA
Sukcesywnie będę pokazywała, jakich używam materiałów i narzędzi, ale niech Cię one nie przestraszą. Założenie i prowadzenie miejsca na wspomnienia może odbywać się wyłącznie na komputerze (choć długofalowo nie polecam, ze względu na możliwość utraty danych), w zeszycie albo zwykłym, najprostszym albumie. Najważniejsze, żeby miejsce na wspomnienia było dopasowane do Twojej sytuacji. Plusem będzie, jeśli skorzystasz z materiałów, które przetrwają wiele lat.
Ja moje przydasie zbieram już od dłuższego czasu – powoli, po kolei, bez pośpiechu. Weronika sprzed 2-3 lat pewnie złapałaby się za głowę widząc, że Weronika A.D. 2021 ma swoją kreatywną przestrzeń nazywaną pracownią. Mam w sobie jednak spokój, że nie kupiłam wszystkiego na raz, a po trochu dokładałam materiały do wypróbowania i uczyłam się na błędach.
Tak, moja pracownia to kilka szuflad i kawałek ściany miejsca, w którym na co dzień pracuję. Niestety jeszcze nie dorobiłam się wystarczająco dużo monet, żeby mieć swoje osobne, kreatywne pomieszczenie. Swoją drogą – myśląc o pracowni zazdroszczę amerykankom w wielkich domach z płyt. Kiedy ogląda się zdjęcia tamtejszych pracowni kreatywnych w domach zwykłych kobiet przez pryzmat europejskich cen nieruchomości, można odnieść wrażenie, że oni tam chyba wszyscy są milionerami. Pracownia hobbystyczna wielkości przeciętnego polskiego salony brzmi szalenie luksusowo.
Kilka elementów, z których korzystam regularnie pracując nad albumami:
-
- klej, nożyczki i pióro
-
- album w formie segregatora
-
- gruby papier (brystol, blok techniczny)
-
- zestawy od Ali Edwards
-
- kolorowe papiery
-
- stemple z alfabetami
Pamiętaj, że to, co opisałam, to mój sposób na albumy i ich prowadzenie – każdy ma swój powód, dla którego robi zdjęcia i powody, dla których wywołuje zdjęcia lub tego nie robi. Całym sercem namawiam Cię do zaczęcia od 1 albumu albo nawet 1 projektu w najprostszej szarej teczce i zastanowienia się, dokąd Cię to prowadzi i co chcesz dalej zrobić.